Listy z Dolomitów – MARCOWE PLUSY

Jazda na nartach jest teraz skrajnie inna od zimowej. Słońce oślepia tak samo ale grzeje zdecydowanie mocniej. Są takie wyciągi przy których termometr pokazuje koło południa nawet plus czternaście stopni. Takie same temperatury są w zacisznych miejscach przy refugio jak nazywane tu są schroniska i niektóre górskie bary. Plusowa jest nie tylko temperatura. Plusów jest znacznie więcej. Ubieram się jednowarstwowo więc jest przyjemniej bo luźniej. Pomiędzy 8:30 a 10 jest teraz prawie pusto na stoku. Jak tylko dam radę wstać tak rano, to robię dwa, trzy zjazdy i zasiadam na kawie. Oczywiście na zewnątrz w słońcu. Delektuję się i smakiem i widokiem, góry odsłaniają siebie coraz więcej bez śnioegu. Muldy przy takich ciepłych dniach to normalka. Te zagłębienia między garbami teraz w bardzo miękkim śniegu tworzą się błyskawicznie. Ja za nimi nie przepadam, bo wymagają w jeżdżeniu po nich specjalnej uwagi i więcej siły. Ciekawostką jest, że my narciarze jadąc między muldami po prostu je pogłębiamy czyli w ciągu dnia robimy je coraz większe. Niektóre trasy wyglądają tak, że nazywam je ścianami płaczu. Zdarza się, że ktoś odpina narty i bokiem schodzi, tak trudny to to może być zjazd. W marcu na narty wyrusza więcej „starych narciarzy”. Wiesz co mam na […]

Listy z Dolomitów – KARNAWAŁ CZYLI CO?

Śmiech, kolory, muzyka, stroje, taniec, konfetti. Tylko tyle i aż tyle. W lutym pod koniec karnawału wiadomym jest, że będzie sfilata czyli parada. Kilka dni przed wyznaczoną datą pojawia się informacja o zamknięciu na godzinę głównej ulicy. Nie ma przejazdu i kropka. Stoją policjantki lub policjanci i pilnują bezpiecznego przejścia parady. W Pozza di Fassa w tym roku była piękna słoneczna pogoda, choć temperatura była jeszcze taka, że kurtkę pod strojem przebrania była konieczna, a to nie lada wyczyn tak się przygotować. Zachwyciła mnie żyrafa, jej szyja i głowa wystawała wysoko ponad dzieci gdziekolwiek była. Zawsze wyznaczone jest miejsce zbiórki skąd zaczyna się przemarsz. Czasem jest to orszak tylko dzieci a czasem wspólny dorosłych i dzieci. Parada sunie swoim tempem, oczywiście wolnym, radośnie idzie w kłębach konfetti a mieszkańcy i turyści przyglądają się wzdłuż ulic i z okien i biją brawo! W drugiej paradzie w Vigo di Fassa były także pojazdy, niektóre zaskakiwały. Budują je lokalni ludzie, czasem tutejsi przedsiębiorcy a czasem grupy i stowarzyszenia. Stroje są bardzo różne od lokalnych ladyńskich masek z kolorowymi nakryciami głowy, po postacie z bajek np. czerwonego kapturka i wilka. Są też  policjanci, strażacy, myśliwi, para młoda i pogromcy duchów ghostbusters. Mnie spodobały się dzieci przebrane […]

Listy z Dolomitów – LUNA PIENA

Kiedy Księżyc jest po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce to znajduje się w fazie pełni, po włosku to luna piena. Media rozpisują czego wtedy nie robić, dlaczego niektórzy gorzej śpią, przestrzegają przed zaczynaniem czegoś nowego, zalecają by unikać kontrowersyjnych tematów, bo jesteśmy wtedy szczególnie podatni na silne emocje. A zastanawiałaś się kiedykolwiek nad poszukaniem tego co warto w pełni księżyca robić? Nam podpowiedział Sandro, właściciel Rifugio Negritella, bo sprawdził, że ma wolne noclegi, więc zdecydowaliśmy, że chcemy tę jedną noc zostać na górze. Powiem Ci, że nie miałam wystarczającej wyobraźni, by przewidzieć jak Catinaccio nas obdarzy. Od popołudnia, kiedy zamknęły się trasy, poczułam się wyróżniona, że mogłam tam zostać. Światło zachodzącego słońca rozlewało na szczytach coraz więcej mocno pomarańczowej barwy, światło tańczyło z nią, czułam jakby ten spektakl był tylko dla nas.  Mróz był bardzo ostry i to on ostatecznie zagnał nas do ciepłej restauracji, ugrzaliśmy się i pojedliśmy wybornie. Zgodnie z włoską tradycją, przystawka, pierwsze danie, drugie danie i deser. Popiliśmy wyśmienite wina bo z nich także  piwniczka właściciela słynie. I tak doczekaliśmy zmierzchu. Grubo ubrana wyszłam na zewnątrz. Poczułam krystalicznie czyste powietrze. Białą bryłę naszego rifugio dekorowały światła w oknach i sznur lampek nad wejściem. Lazurowe niebo mocno kontrastowało z […]

Listy z Dolomitów – MARCIALONGA CZYLI ZAWODY NARCIARSTWA BIEGOWEGO

W niedzielę 29 stycznia 2023 roku była 50.edycja. Co to dokładnie znaczy? Pierwszy raz bieg odbył się w 1971 roku. Wszystko się zgadza, bo odejmij trzy lata, kiedy był odwołany z powodu braku śniegu.  Ostatni odwołany był w 1990 roku. Trudno mi dzisiaj sobie wyobrazić warunki pogodowe kiedy biegu nie było, bo teraz jest tak, że wzdłuż trasy w kilku miejscach całe góry śniegu są produkowane armatkami. Oczywiście do tego potrzebny jest mróz. A może w 75. 89 i 90 nie było? Na kilka dni przed biegiem krążą między miastami ciężarówki wypełnione śniegiem, co oznacza, że budowanie trasy jest w pełnym rozkwicie. W tym roku naturalny śnieg dopisywał w styczniu, w sam dzień wyścigu o 8. rano w Moenie skąd startowali był mróz -13 stopni. Prawdziwie zimowe warunki, prawda? Siedemdziesiąt kilometrów trasy ciągnie się przez dwie doliny Val di Fassa i Val di Fiemme. W tygodniu przed wielkim biegiem dzieją się imprezy dodatkowe, mnie zachwyciła Marcialonga Baby dla dzieci do 6 lat. Wyobraź sobie główną ulicę w Pradazzo wyłączoną z ruchu i zasypaną śniegiem, o tak: A zaraz potem spokojnie przenieś się do imprezy dla dzieci. Pierwszy raz widziałam tak spokojnie przeprowadzone wydarzenie dla najmniejszych. Rejestracja na miejscu, sprzęt do wypożyczenia na miejscu. […]

Listy z Dolomitów – ZWYCZAJNY DZIEŃ

W zasadzie to Ci doprecyzuję ten dzień. Sobota. To ma znaczenie, bo tylko w sobotę turyści kończą urlop i odjeżdżają a kolejni jeszcze jadą, więc na stoku nie ma ani jednych ani drugich. W sezonie to oznacza, że nawet trasy wokół Selli, czyli te najbardziej oblegane mają szanse być dla nas bez kolejek. Wstaliśmy wcześnie, ruszyliśmy bez śniadania. Mróz -12 stopni więc mam na sobie kilka warstw koszulek a nawet dwie pary rękawiczek. Plan się sprawdził, bo o 8:30 na Pozza-Buffaure z którego zaczynamy jest tylko kilka osób. Prawie po pustych trasach dojechaliśmy do czarnej na Ciampac’u. Mocne opadu śniegu sprawiły, że sunę uskrzydlona, trasy świetnie naśnieżone, śnieg miękki, zupełnie nie ma lodu. Chwila prawdy czyli kabina Alba col de Rossi na Belvedere. Uff, komfortowo czyli znowu płynnie. Trzy dni temu zawracaliśmy stąd, śmiałam się, że czekało tu chyba „całe miasto” ludzi. To jest zaleta długiego pobytu, masz plan ale płynnie go zmieniasz. Szkoda czasu na stanie w kolejkach jeśli można pojeździć. Śniadanie w Val Gardenie, och jak dobrze było ugrzać twarz. Wystaje jej niewiele spod kasku z szybą i komina naciągniętego prawie pod nos ale jednak ma co zmarznąć. Ochotników na kawę, bombardino, Sacher torte i tiramisu było tyle, […]

Listy z Dolomitów – CZYLI WŁOSKIE KALORIE

Rano pijam kawę i tutaj jest tak samo. Włosi są mistrzami przygotowywania kawy. Na stoku często zamawiam espresso, czasem macchiato czyli espresso z kleksem mleka, a gdy dostępne jest mleko roślinne wybieram cappuccino di soia. Gdy jest słońce wychodzę z kawą na zewnątrz i dodatkowo delektuję się widokami. Zdarza się, że rano „przemówi do mnie” tiramisu albo strudel z jabłkami. Wtedy mam ucztę zamiast śniadania. Miesiące pobytu tutaj sprawiły, że dosyć płynnie poruszamy się pomiędzy miejscami, w których dobrze gotują. Niektórych właścicieli poznaliśmy i chętnie do tych miejsc wracamy. Spaghetti aglio olio? uwielbiam to połączenie czosnku i oliwy. Jestem także fanką canederli allo speck e funghi czyli pierogów z włoską wędzoną szynką i grzybami. Na stoku jemy „u dziadka”, „u pani”, „u babci”, „u Polki”, „u dziewczyn” takie skróty nadaliśmy miejscom, gdzie nam smakowało śniadanie lub lunch i utrzymujemy je do dzisiaj. Wieczór jest czasem restauracyjnych biesiad, którymi niezmiennie się zachwycam. Sprzedam parę tip’ów. W Pizza Winkler w Pozza di Fassa u Adriano i Antonelli świetnym wyborem jest pizza pieróg z karczochem i szynką prosciutto cotto, oczywiście pozostałe smaki, które oferują też polecam. W Restauracji Rezia w Vigo di Fassa u Florina i Eleny wyborna przystawka to flan z ośmiornicy i ziemniaków a […]

Listy z Dolomitów – SCI DI FONDO czyli NARTY BIEGOWE

Wszystko zaczęło się od Justyny Kowalczyk, pamiętasz jak wygrała Igrzyska Olimpijskie w Vancouver 2010 roku? I Puchar Świata trzy razy z rzędu? I Tour de Ski? W każdym razie pomysł kupna nart biegowych zrodził się, gdy Justyna jako polska biegaczka narciarska osiągała znakomite a wręcz niesamowite rezultaty. Jeździliśmy z biegówkami do pobliskich lasów i tam na ścieżkach sunęliśmy, najpierw Adam a potem, już po wyżłobionych przez niego śladach, ja. Czasem robiliśmy pętlę a czasem zawrotki, w każdym razie staraliśmy się wykorzystywać własne zrobione ślady wielokrotnie. Potem był stopień wyżej, braliśmy narty biegowe i narty zjazdowe do Lofer w Austrii. Tam wokół tras narciarskich były także trasy biegówkowe. To był pierwszy zachwyt bieganiem wśród gór, ze słońcem jako towarzyszem. Pamiętam jedną z zim, kiedy mieszkaliśmy w górskiej chacie na górze i po przyjeździe skuterem przez trzy dni była taka mgła, że nie działały wyciągi. Co było robić? wpinaliśmy narty biegowe i wystarczyło znaleźć początek trasy biegowej by zrobić parę pętelek. Tak to bez widoków ale w ruchu doczekaliśmy słonecznych dni. Pięć lat temu nastał czas naszych zim w Dolomitach i otworzyła się zupełnie nowa jakość. Najbardziej znany jest długodystansowy bieg narciarski Marcialonga. Rozgrywa się co roku w ostatnią niedzielę stycznia. Trasa […]

Listy z Dolomitów – KIEDY ZACZĄĆ ?

Można tak jak ja czyli koło trzydziestki, ale rekomenduję wcześniej. Każdego roku widzę na stoku mnóstwo dorosłych zaczynających. I wiesz co? nie zazdroszczę im. Za to uwielbiam patrzeć na dzieci, im mniejsze tym słodszy jest ich widok. W Dolomitach tu w naszym regionie zaczynają już dwu i trzylatki, robią pierwsze wjazdy na dywanie i zjazdy z maleńkiej pochyłości. W zasadzie to przebija tylko słowo „pizza” bo takie ustawienie nart uczy hamować. Czasem lekcje są jeden na jeden z instruktorem a czasem w grupie innych pingwinków. Nazywam je tak, bo ruch małego dziecka chodzącego w butach narciarskich odbywa się z jednej nogi na drugą, a kask na głowie sprawia, że głowa jest duża, czyli pingwiny jak żywe. Nauka jazdy na nartach to żmudny proces, choć może się niektórym wydawać, że przypną narty i pojadą. Ale tak nie jest! Nawet nie masz pojęcia ile razy zrobisz bum! zanim zaczniesz przyjemność jazdy na nartach odczuwać. Policzę to z Tobą w dużym uproszczeniu, ok? Najpierw oswoisz buty narciarskie, które są ciężkie i sztywne. Zakładam, że zrobisz to jeszcze w domu w przyjaznym otoczeniu. Znam osoby, które w butach narciarskich spały, ale nie musisz tego robić wystarczy pochodzić. Buty mają być wygodne tzn. nic nie może […]

Listy z Dolomitów – ZATYKAJĄCE PIĘKNO

Catinaccio  to niewielki i jeden z moich ulubionych ośrodków narciarskich. Wjechać tam można na dwa sposoby, kolejką linową z Vigo di Fassa lub krzesełkami z Perra di Fassa. Zdecydowanie wybieram najczęściej wyciąg krzesełkowy, bo to przeszło 10 minut jazdy najpierw wśród choinek a wyżej z cudownym odsłaniającym się kolejno widokiem na Larsec, Vajolet i Catinaccio Rosengarten. Przy słonecznej pogodzie pasmo gór odcina się mocno kontrastowo. Jasnobeżowy kolor szczytów na tle lazurowego nieba, wyobrażasz to sobie? Za każdym razem, gdy tam jestem próbuję dostrzec w tym „ogrodzie różanym” poszczególne kwiaty i jestem nimi zachwycona. Trudno mi uwierzyć, że powstały z rafy koralowej miliony lat temu, choć może dlatego są tak wyjątkowo piękne? Tak niepowtarzalne? Gdy jest świeżo po opadach śniegu płaskie kawałki gór są ośnieżone przez co przypominają mi świąteczne babki przyprószone cukrem pudrem. Trasy tutaj do wyboru, najłatwiejsze niebieskie, potem czerwone i najtrudniejsza czarna nosi nazwę Alberto Tomba. Włoch, trzykrotny mistrz olimpijski więc choć  trasa krótka to rzeczywiście jak przystało na wysoki poziom jest to „pista per sciatori esperti”, czyli dla tych, którzy już z niejednej góry zjechali. Zaletą jej jest to, że rzadko mijam na niej innych narciarzy. Tutaj sporo narciarzy stawia pierwsze kroki więc zdecydowanie wygrywają tu trasy niebieskie. Od czasu do czasu […]