Jazda na nartach jest teraz skrajnie inna od zimowej. Słońce oślepia tak samo ale grzeje zdecydowanie mocniej. Są takie wyciągi przy których termometr pokazuje koło południa nawet plus czternaście stopni. Takie same temperatury są w zacisznych miejscach przy refugio jak nazywane tu są schroniska i niektóre górskie bary.
Plusowa jest nie tylko temperatura. Plusów jest znacznie więcej. Ubieram się jednowarstwowo więc jest przyjemniej bo luźniej. Pomiędzy 8:30 a 10 jest teraz prawie pusto na stoku. Jak tylko dam radę wstać tak rano, to robię dwa, trzy zjazdy i zasiadam na kawie. Oczywiście na zewnątrz w słońcu. Delektuję się i smakiem i widokiem, góry odsłaniają siebie coraz więcej bez śnioegu.
Muldy przy takich ciepłych dniach to normalka. Te zagłębienia między garbami teraz w bardzo miękkim śniegu tworzą się błyskawicznie. Ja za nimi nie przepadam, bo wymagają w jeżdżeniu po nich specjalnej uwagi i więcej siły. Ciekawostką jest, że my narciarze jadąc między muldami po prostu je pogłębiamy czyli w ciągu dnia robimy je coraz większe. Niektóre trasy wyglądają tak, że nazywam je ścianami płaczu. Zdarza się, że ktoś odpina narty i bokiem schodzi, tak trudny to to może być zjazd.
W marcu na narty wyrusza więcej „starych narciarzy”. Wiesz co mam na myśli? Nie, nie wiek. Rozpoznaję ich po stroju i nartach. Czasem są to kreszowe kombinezony z lat dziewięćdziesiątych. W tym roku zobaczyłam narty które na bank miały około 50 lat. Długie niczym ołówki z metalowymi sprzączkami zamiast wiązań wystawały mocno do góry wśród innych nart na stojaku. Z ciekawości poczekałam na właściciela, by zobaczyć jak się je zapina. Nie było to zapięcie automatyczne jak moje, gdzie tylko wciskam but i czekam na ”klik”, właściciel tych cudeniek był Niemcem i potrzebował schylić się do wiązań i ręką coś w nich docisnął.
W marcu kolejnym plusem jest więcej zapachów. Doznaję ich intensywniej. Wjeżdżając kanapami czuję zapach nagrzanej słońcem ziemi, a pomiędzy choinkami czuję olejek sosnowo-świerkowy. Ostatnio zdziwiły mnie podmuchy wiatru, który co jakiś czas czułam ciepłym strumieniem na twarzy. Słychać już ptaki, rankiem gdy wjeżdżam do góry to im więcej drzew tym więcej ptasiego śpiewu. Okres godowy w rozkwicie. Zdarzają się szybujące orły, zawsze śledzę je z zachwytem bo potrafią fruwać przez dłuższy czas bez ruchu skrzydeł.