Listy z Dolomitów – SCI DI FONDO czyli NARTY BIEGOWE

Listy z Dolomitów – SCI DI FONDO czyli NARTY BIEGOWE

Wszystko zaczęło się od Justyny Kowalczyk, pamiętasz jak wygrała Igrzyska Olimpijskie w Vancouver 2010 roku? I Puchar Świata trzy razy z rzędu? I Tour de Ski?

W każdym razie pomysł kupna nart biegowych zrodził się, gdy Justyna jako polska biegaczka narciarska osiągała znakomite a wręcz niesamowite rezultaty. Jeździliśmy z biegówkami do pobliskich lasów i tam na ścieżkach sunęliśmy, najpierw Adam a potem, już po wyżłobionych przez niego śladach, ja. Czasem robiliśmy pętlę a czasem zawrotki, w każdym razie staraliśmy się wykorzystywać własne zrobione ślady wielokrotnie.

Potem był stopień wyżej, braliśmy narty biegowe i narty zjazdowe do Lofer w Austrii. Tam wokół tras narciarskich były także trasy biegówkowe. To był pierwszy zachwyt bieganiem wśród gór, ze słońcem jako towarzyszem. Pamiętam jedną z zim, kiedy mieszkaliśmy w górskiej chacie na górze i po przyjeździe skuterem przez trzy dni była taka mgła, że nie działały wyciągi. Co było robić? wpinaliśmy narty biegowe i wystarczyło znaleźć początek trasy biegowej by zrobić parę pętelek. Tak to bez widoków ale w ruchu doczekaliśmy słonecznych dni.

Pięć lat temu nastał czas naszych zim w Dolomitach i otworzyła się zupełnie nowa jakość. Najbardziej znany jest długodystansowy bieg narciarski Marcialonga. Rozgrywa się co roku w ostatnią niedzielę stycznia. Trasa prowadzi przez dolinę Val di Fassa i Val di Fiemme na dystansie 70. i 45. kilometrów. Pierwsza edycja rozegrała się w 1971 roku, czyli pięćdziesiąt lat temu. Zjeżdżają się narciarze z całego świata a ja z radością czyli okrzykami na ustach im kibicuję, bo spędzam zawsze kilka godzin przy trasie. Po co?

Otóż w samym środku Pozza di Fassa na kilka godzin zamyka się ruch samochodowy, główną ulicą prowadzi trasa biegu. Tutejszym zwyczajem jest wykrzykiwanie imion uczestników (organizator odczytuje je po numerze widniejącym na koszulce narciarza z listy uczestników) a stojący obok ludzie zagrzewają do walki. Idą w ruch dzwonki i okrzyki „forza! bravi!”. Wywołanie imieniem powoduje zawsze uśmiech uczestnika i rozglądanie się wkoło jakby pytał „kto mnie zna i woła po imieniu?”, patrzy na nas kibiców a czasem zatrzymuje się do zdjęcia. Tak niektórzy uczestnicy Marcialongi zatrzymują się nie tylko na posiłek i picie, zatrzymują się także, gdy spotkają znajomego i to mnie zawsze mocno rozczula (stawiam, że to tubylcy)

Do zrobienia i utrzymania tras biegowych przykłada się tutaj dużą wagę a my zimowi turyści z tego korzystamy. Można wybrać trasę wzdłuż doliny, bo bardzo często już w grudniu a najpóźniej na początku stycznia jest zrobiona. Codziennie widać na niej narciarzy a niektórzy styl mają mocno zaawansowany więc zakładam, że trenują do Marcialongi.

IMG_7410

Lubię znaleźć miejsce z wyznaczoną trasą jako pętlę i co ważne nie za długą. W związku z tym, że biegówki traktuję jako mega przyjemność, to nie skupiam się na technice ale często skupiam się na śpiewaniu. Krajobraz wokół mnie i grzejące słońce powoduje, że radość uchodzi ze mnie muzycznie. Korzystam ze zrobionej trasy blisko Pozza di Fassa a jeżdżąc widzę wokół ośnieżone szczyty Aloch’a, Gruppo del Catinaccio i Sassalungo.

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *